Nie pierwszy raz tak się się zdarza, że wyjazdy na wschód następują jeden po drugim. Teraz, w maju, sytuacja jest o tyle ciekawa, że miałem tylko dwa dni przerwy.
Jeszcze do końca nie ochłonąłem i nie odpocząłem po wypadzie na Białoruś, a czas się zbierać do wylotu do Kirgistanu. Przed wizytą u naszych sąsiadów liczyłem po cichu na to, że uda się wygospodarować trochę czasu i zobaczyć na żywo jeden z meczy mistrzostw świata w hokeju na lodzie rozgrywanych w Mińsku. Jedyne co się udało, to obejrzeć w telewizji, w jednej z mińskich restauracji, trzecią tercję spotkania o trzecie miejsce między Szwecją i Czechami (3-0). Wynik finału Finlandia-Rosja (5-2) poznałem już w powrotnym pociągu do Warszawy.
Piąta perygrynacja po Kirgistanie zapowiada się interesująco, a zarazem bardzo intensywnie. Osz-Dżalalabad-Biszkek-Naryn-Karakoł – to przystanki w trakcie tygodniowego pobytu w Azji Środkowej. Przede mną do przemierzenia setki kilometrów po drogach, których jakość pozostawia bardzo dużo do życzenia, lub drogami są tylko z nazwy.
Nie brakuje też na nich niespodzianek ;)
Uciążliwości z naddatkiem rekompensują jednak zachwycające krajobrazy, wyśmienita azjatycka kuchnia i niezwykle życzliwi ludzie :)