Szukaj

Facebook

Instagram

obrazek 2019a

Stało się. Ukochany Nikon D200 po latach służby uroczyście powędrował na półkę z zabytkowymi aparatami fotograficznymi. Jego miejsce zajął pełnoklatkowy D800.

petersoon 007 700

Różnica między premierami tych modeli to tylko siedem lat. Pod względem technicznym niemal wiek cały.

Nikon D200 pojawił się w sprzedaży 19 lat temu. Dzięki wytrzymałej konstrukcji i niezawodności trwale zapisał się w pamięci fotografów i na kartach historii. Jednak z użytecznym tylko ISO 1600 i matrycy CCD o wielkości niespełna 11 milionów pikseli dziś nie do końca pozwala na rejestrację fotograficznych światów w kształcie przeze mnie wymyślonym.

Pełna klatka marzyła mi się od dawna. Matryca w formacie klasycznego rozmiaru analogowego, małego obrazka 24x35 mm jawiła się jak wrota do fotograficznego raju.

Był tylko jeden problem. Cena. Body D800 w 2012 roku, czyli w roku premiery w Polsce, zostało wycenione na około 12 tysięcy złotych. Dopiero teraz, po ponad dekadzie, ceny używanych egzemplarzy zaczęły uzyskiwać akceptowalną wysokość. W ten oto sposób aparat z maksymalnym natywnym ISO 6400 i matrycą CMOS z całkowitą liczbą pikseli 36,8 Mpix trafił w moje ręce.

Na całkowitą radość muszę jeszcze nieco poczekać. W związku z tym, że D200 miał format DX (niepełna klatka) takie też obiektywy obecnie posiadam. Można je wykorzystywać w aparacie pełnoklatkowym, ale do uzyskania właściwego efektu to trochę za mało. Zacząłem zatem zbierać na pierwszy, pełnoklatkowy obiektyw Nikona do zestawu. W międzyczasie spróbuję, jak D800 lubi się z manualnym Heliosem 58 mm z Zenitha. W końcu to też pełna klatka, choć nieco ;) starsza.