Szukaj

Facebook

Instagram

obrazek 2019a

Pokazy
Po lekturze tegorocznego programu wahałem się trochę – jechać czy nie jechać - bo nie było w nim niczego, czego do tej pory bym nie widział. Oprócz B-52. To przeważyło.

Nie mam zamiaru dywagować, czy decyzja o tym, by za wejście w tym roku na teren lotniska Sadków nie trzeba było płacić była słuszna, czy nie. Z pewnością każdy, komu zależało, przypilnował terminu i zarezerwował bezpłatne miejscówki. Piszę tak na podstawie doświadczeń własnych i znajomych.

Same pokazy, tradycyjnie – miód malina. Zobaczenie w jednym miejscu, w powietrzu, pilotów F-16, MiG-21, MiG-29 czy Su-27 było warte każdej minuty spędzonej w podróży do Radomia. Zwłaszcza Su-27 prezentował się przepięknie. Zespoły akrobacyjne, jak zawsze, także dały radę. O tym, co na niebie wyprawiał mistrz Artur Kielak nawet nie wspominam.

Pogoda
To zawsze jedna z największych niewiadomych przy tego typu imprezach. Dlatego też śledziłem uważnie prognozy i oficjalną stronę organizatorów ASR 2017. Nie wiem dlaczego, ale byłem przekonany, że, tak jak podczas wcześniejszych edycji, będzie dobrze. I w sobotę było dobrze. Bardzo ciepło, z dość silnym zachmurzeniem. Po południu zza chmur wyszło słońce. Ale to zachmurzenie, które pomagało znosić wysoką temperaturę, było zabójcze dla wszystkich, którzy chcieli robić zdjęcia i byli na terenie lotniska. O tym, że w Sadkowie z miejsc dla publiczności jest 'pod słońce' – wiadomo. Niestety, szara ściana chmur nie była zbyt interesującym tłem i w przypadku fotografii zepsuła wiele kadrów. Owszem, stanowiła również wyzwanie, bo zachęcała do ujęć w kontrze, ale ile takich można zrobić, by się nie znudzić.

 Statyka
Podczas Air Show Radom pokazy dynamiczne to jedno, statyczne – drugie. W tym roku, oceniając ilość ludzi obserwujących samoloty w powietrzu, i tych, którzy całymi rodzinami spacerowali po lotnisku, miałem wrażenie, że atrakcje naziemne cieszyły się znacznie większym powodzeniem. Być może dlatego, że wejście było bezpłatne i do Radomia przyjechali nie tylko zagorzali fani lotnictwa. W wielu miejscach było bardzo tłoczno, bo też było co oglądać.

B-52
Przelot amerykańskiego bombowca to dla mnie zdecydowanie najważniejsze wydarzenie tegorocznych pokazów. Miał przelecieć, zgodnie z zapowiedzią, trzy razy, zrobił tylko jeden nawrót.  Dzięki temu jednak można go było podziwiać z obu stron. To legendarna maszyna, która swoją kartę bojową zapisała m.in. podczas wojny w Wietnamie i w trakcie operacji „Pustynna Burza” w Iraku w roku 1991.
Jak podaje Wikipedia, w 1963 roku Amerykanie mieli 650 takich samolotów. Obecnie jest ich 76, ale mają służyć jeszcze co najmniej 20 lat. To pokazuje, jak udana jest to konstrukcja.

Trochę danych technicznych:
- masa własna – 88,5 tony (czyli tyle, ile waży w sumie 88 samochodów Renault Clio II)
- startowa – 256 ton
- prędkość maksymalna – 1 tys. km/h
- pułap – ponad 14 tys. m
- zasięg – (w zależności od wersji) do 16 tys. km
- długość – 48,5 m
- wysokość – 12,4 m

Więcej o historii B-52 Stratofortress



Nazwa samolotu była także inspiracją dla muzyków. W 1976 roku powstał zespół nowofalowy The B-52's. Jego największy, już popowy hit, to „ Love Shack”:




Podsumowanie
Jak pisałem wyżej, była to moja trzecia wizyta w Radomiu na Air Show. Na pytania osób, które słyszały o tym wydarzeniu i wahają się – jechać, czy nie jechać – odpowiadam nieustannie: jechać i zobaczyć. Choć raz. Także z dziećmi. A może przede wszystkim. Bo dla dzieciaków jest tyle atrakcji, że trudno znaleźć inną imprezę, która by tak mogła maluchy zainteresować.
W tym roku, według organizatorów, było (w sobotę i niedzielę) 170 tys. osób.

Następna szansa na wizytę w Radomiu być może za rok (do tej pory pokazy były organizowane w cyklu dwuletnim). W 2018 r. przypada bowiem setna rocznica polskiego lotnictwa wojskowego i setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości. Decyzja ma zapaść do końca 2017 r.
Oficjalna strona Air Show Radom:
http://airshow.wp.mil.pl/

Zapach nafty lotniczej - to jest to :)

PS Podziękowania dla Marka za życzliwość i dobrą obecność, dla Tadeusza za body, dla Łukasza za szkło.