Szukaj

Facebook

Instagram

obrazek 2019a

W trakcie ostatniej podróży po Białorusi trafiliśmy, trochę przez przypadek, w jedno z niezwykłych miejsc w tym kraju. Wypełnione wodą wyrobiska, z których wydobywano niegdyś kredę, stanowią obecnie kompleks zalewów zwanych białoruskimi Malediwami. 

Przypadek wyglądał tak, że Andrzej rozmawiał z Nikitą, który pochwalił się zdjęciami w necie z wypadu ze swoją dziewczyną. Mieliśmy nieco wolnego czasu, zatem decyzja mogła być tylko jedna – jedziemy w tak ciekawe plenery.

Białoruskie Malediwy - nie jest łatwo tam trafić
Miejsce to znajduje się niedaleko Wołkowyska. Dokładniej obok Krasnego Sioła. Wyrobiska swoją nazwę zawdzięczają kolorowi wody – niemal takiemu samemu, jak na archipelagu na Oceanie Indyjskim. Ktoś skrupulatnie policzył, że jeziora zajmują łącznie powierzchnię 300 boisk piłkarskich (jedno boisko ma 105 metrów długości i 68 metrów szerokości).

W lecie jest to miejsce wypoczynku dla wielu Białorusinów, którzy chętnie przyjeżdżają odpoczywać nad bardzo czystą wodą. Dzika przyroda zachęca także do rodzinnych pikników na łonie natury. To także jedna z mało jeszcze znanych atrakcji turystycznych naszych wschodnich sąsiadów.

Nie jest łatwo tam trafić. Przestrzeń zaburza obecność ogromnej cementowni i zasypane pyłem okolice. Wszędzie się można poczuć jak na terenie zakładu produkcyjnego. Dodatkowo, ludzie pytani o drogę do jezior pokazywali różne kierunki. Do tego drogi z zakazami ruchu poza kierowcami posiadającymi specjalne przepustki.

Ostatecznie wylądowaliśmy przed jednym z takich wjazdów. Szeroka, asfaltowa droga kusiła, żeby nią pomknąć dalej. Jednak zostawiliśmy auto przy jednym z opuszczonych domostw i dalej poszliśmy eksplorować okolicę na piechotę.

Prawie jak na Niebiańskiej Plaży
Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy do pierwszego jeziora. Tu – rozczarowanie, bo nie wyglądało w żaden sposób tak jak te, które mogliśmy wcześniej zobaczyć w internecie. Kolejnych kilkanaście minut spaceru przez wielkie przestrzenie rzadko zdobione dziką i nad podziw bujną roślinnością – i dotarliśmy do celu. 

Widok jest niesamowity i żadne zdjęcie tego nie odda. W tej postprzemysłowej przestrzeni wyrobisko wypełnione wodą jawiło się wyjątkowo i zachwycająco pięknie.

Jeśli pamiętacie głośny film (2000 r.) z Leonardo DiCaprio pt. "Niebiańska plaża", to tak właśnie było przy Krasnym Siole.
Nie zobaczyliśmy wszystkich jezior. Na to trzeba znacznie więcej czasu, niż mieliśmy. Ale może kiedyś?