Tyle co zakończony wypad na Krym okazał się również wypadem jubileuszowym ;) W trakcie tego ostatniego wyjazdu zaliczyłem 42. start i lądowanie. Dla porządku dodam, że zdarzenie miało miejsce na pokładzie Embraera 195 (LOT) z Moskwy do Warszawy. Wcześniej miałem przyjemność podróżować z Moskwy do Symferopola potężnym Iłem 96 (na zdjęciu poniżej).
Od dawna próbowałem policzyć dotychczasowe loty. Najczęściej... w ich trakcie. Bezskutecznie. Udało się dopiero po powrocie do domu, po spisaniu wszystkich wypraw na kartce. Wyszło wtedy, że ostatni wyjazd na Krym zaowocował także 42. startem i lądowaniem. Wprawdzie w kontekście odwiedzin Bakczysaraju, Mickiewicza i "Sonetów krymskich" lepiej wyglądałaby liczba 44, ale tym razem muszę się zadowolić jej obecnością na osobistym liczniku.
Spośród tych lotów trzy szczególnie utkwiły mi w pamięci. Pierwszy w życiu - na pokładzie Boeinga 767 do Bangkoku, niezwykle stresująca ze względu na fatalny stan techniczny samolotu podróż An-24 z Biszkeku do Osz w Kirgistanie i wreszcie niedawny lot z Moskwy do Symferopola ogromnym Iłem 96.
PS Po ponownym zliczeniu 26 grudnia okazało się, że lotów było nie 40 tylko o dwa więcej. Nie uwzględniłem we wcześniejszej statystyce podróży do Odessy i z powrotem. Korekta zrobiona ;)