1 | 2 | 3 | 4

Szukaj

Facebook

Instagram

obrazek 2019a

Na zdjęciu z Leninem

Tajlandia - obrabiam klisze

Sobotę i niedzielę poświęciłem na skanowanie negatywów z pamiętnej dla mnie wyprawy do Tajlandii w grudniu 1999 roku. Przy okazji "zaświeciłem" też pobyt w Grodnie w 2002 roku. Z obróbką jeszcze trochę zejdzie.

 

 

Więcej…

O Jasnopisie słów kilka

Trwa festiwal zachwytów nad sztuczną inteligencją i jej możliwościami w różnych dziedzinach działalności. Tymczasem AI jest z nami od wielu lat. Wielu autorów tekstów, ja również, wie o tym doskonale.

AI jasnopis

Więcej…

Przejazd pociągiem retro z parowozem TY42-24 - rewelacja

Setki ludzi na peronach w Trzebini, Chrzanowie i Mysłowicach. Stowarzyszenie „Stacja Chrzanów” po raz kolejny pokazało, że kolejnictwo i jego historia związana z chrzanowskim Fablokiem przyciągają  mnóstwo osób.

Więcej…

Makrofotografie w jednym miejscu

W tym roku bardzo często jest dobre światło do zdjęć z bliska. Takie jak lubię – miękkie, lekko rozproszone, delikatne, pozwalające malować przy pomocy aparatu i obiektywu. Grzechem wielkim byłoby nie wykorzystywać tak fantastycznych warunków.

fotografia makro 100 2019

Więcej…

Fotografia w ogrodzie

Wiosną na rabatach pojawiają się pierwsze kwiaty. Kolejne rośliny będą pięknie rozkwitać latem i jesienią. Jak uwiecznić je na zdjęciach makro, by mieć pamiątkę oraz pochwalić się znajomym efektami naszej pracy? Nie jest to takie trudne, jak mogłoby się wydawać.


 

Więcej…

Chełmek - po wernisażu I wystawy Klubu Miłośników Fotografii

Trzynastka wcale nie musi być pechowa. 13 kwietnia, w piątkowy wieczór w Miejskim Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Chełmku spotkało się ponad 80 osób, by oglądać zdjęcia i porozmawiać o nich, o ich historii, pomysłach na kolejne kadry, technikach. Okazją był wernisaż I wystawy chełmeckiego Klubu Miłośników Fotografii.


 

Więcej…

 

 baner na sciane 02

Dzięki uprzejmości Waldka Rudyka, dyrektora chełmeckiego ośrodka kultury miałem przyjemność uczestniczyć w środę w wyjeździe studyjnym pod nazwą "Z nurtem Pilicy wśród lasów i łąk". Było turystycznie, historycznie i fantastycznie.

 

 

 

Do Szczekocin jechaliśmy przez Klucze. Przez tę miejscowość kilka dni temu przeszła trąba powietrzna. Przez okno busa mogliśmy oglądać nieprawdopodobny obraz zniszczeń, które po sobie pozostawiła. Żadna z relacji telewizyjnych nawet w części nie oddawała tego, co zobaczyliśmy na własne oczy. Największe wrażenie robiły dziesiątki ogromnych drzew - nie powalonych tylko złamanych w połowie.

Przy pałacu w Szczekocinach wsiedliśmy do kajaków i dalismy się ponieść leniwemu prądowi Pilicy. Chwilami łatwo nie było: rzeka jest nieuregulowana, pełno w niej pni i konarów drzew, na których co jakiś czas ktoś się zaczepiał. Czterogodzinny spływ dał w kość - odciski, ponaciągane od wiosłowania mięśnie i obite kolana przypomniały o sobie następnego dnia.

Jedna z przeniosek znajdowała się przy starym, drewnianym młynie w Przyłęku Szlacheckim. Po obiekcie oprowadziła nas córka gospodarzy. Mnie zaintrygowały niezwykłe i skomplikowane mechanizmy, dzięki którym siła wody była przenoszona na urządzenia znajdujące się wewnątrz.

Po zakończeniu spływu, w drodze do Szczekocin, zatrzymaliśmy się na chwilę przy kościele w Przyłęku. Później poznawalismy historię szkocińskiego pałacu. Do jego środka nie można było wejść, bo trwają prace zabezpieczające obiekt, ale sam pobyt na dziedzińcu pozwolił poczuć przez chwilę ducha dawnych właścicieli posiadłości.

Nie miałem nigdy wcześniej okazji uczestniczyć w takim łączonym, turystyczno-historycznym wyjeździe. Jak się okazuje, połączenie tych dwóch elementów daje doskonały efekt.