Nigdy nie liczyłem aparatów, obiektywów i innych fotograficznych akcesoriów, które w różny sposób znalazły się u mnie. Teraz okazało się, że można z nich było zmontować wystawę.
Ekspozycja była dostępna 18 maja 2024 r. w czasie Nocy Muzeów z fotografią w Muzeum Pamięci Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej w Oświęcimiu. Pomysł na jej stworzenie pojawił się wiele miesięcy temu. To efekt spontanicznej rozmowy.
Wystawa czasowa w MPMZO przy ul. Kolbego 2A w Oświęcimiu jest dostępna jeszcze przez kilka dni. Serdecznie zapraszam. Po zgłoszeniu u ochroniarza chętnie zejdę i opowiem, jak to się niegdyś zdjęcia robiło...
Do tej pory uczestniczyłem w 18 wystawach fotograficznych - indywidualnych i zbiorowych, krajowych i międzynarodowych. W takiej, na której prezentowałbym zgromadzony sprzęt fotograficzny – nigdy.
Duża część moich zbiorów to różne przedmioty związane z działaniami, które osobiście rozpocząłem w latach 80. XX w. Tu pojawiają się takie sprzęty jak np.: aparat Czajka II, Kiev-4M, koreks, kartonowa tabela naświetlania używana zamiast światłomierza itp.
Znaczną część kolekcji stanowią darowizny od dobrych ludzi. Często podczas rozmów ze znajomymi mówię, że gdyby mieli jakieś stare aparaty w domu, to chętnie przytulę. Byleby nie wyrzucali, bo szkoda zabytków techniki fotograficznej. Efekty tych rozmów ciągle dają bardzo ciekawe rezultaty. Np. niedawno Iza z Chrzanowa przekazała mi analogowy aparat kompaktowy z początku XXI w. i czasu schyłku popularności fotografii analogowej - Canon Prima BF-10 w stanie idealnym.
Inną drogą pozyskiwania eksponatów są zakupy. Tak trafiła do mnie legenda polskiej fotografii analogowej, czyli szerokoformatowy Druh.
Wracając do wystawy w MPMZO nie bez znaczenia jest fakt, że aparat FK 13x18 - produkcji radzieckiej z okresu lat 20./30. XX w. udostępnił Mirosław Miranowicz – mistrz techniki mokrego kolodionu. Serdecznie dziękuję.
Na koniec słów kilka o dwóch moich ulubionych aparatach. Pierwszy z nich - dalmierzowy Kiev-4M dostałem od rodziców w nagrodę po ukończeniu szkoły podstawowej. Jeszcze dziś pamiętam, że wówczas radość mieszała się nieco z zawodem. Radość była, bo dostałem nowy aparat i jest mój. Zawód – dlaczego nie wymarzona lustrzanka Zenith? Odpowiedź okazała się prosta - w czasie niedoboru w latach 90. XX w. brało się to, co akurat było dostępne w sklepie na rogu ulic Mickiewicza i Sienkiewicza w Oświęcimiu. Z Kijewem szybko się polubiliśmy. Choć wiele lat minęło, lubimy się do dziś.
Drugi z aparatów to Lubitel 166 Universal. Kupiłem go parę lat temu, by wrócić do radosnych czasów młodości, nauki fotografii i używania filmu szerokoformatowego. Na razie to się jeszcze w praktyce nie podziało. Nie spieszę się.