1 | 2 | 3 | 4

Szukaj

Facebook

Instagram

obrazek 2019a

Na zdjęciu z Leninem

Białoruś. Zapraszam na spotkanie

Moja przygoda z tym krajem zaczęła się w 2002 roku. Trwa do dziś.

Ruiny zamku w Nowogródku

Więcej…

Naleśnikowe szaleństwo

Takie poniedziałki mogłyby być codziennie. Wspaniali ludzie, mnóstwo humoru, pozytywnej energii i pancakes w roli głównej.

Więcej…

Wiosna w obiektywie (2)

Niedawno pisałem o pięknej wiośnie, która do nas przyszła. Do wiosennego albumu dodałem nowe zdjęcia z ogrodu i zapraszam do ich obejrzenia.

Więcej…

Huta Uthemanna w Katowicach Szopienicach – niewiele zostało

Ostatnia, baaardzo zimna niedziela nie sprzyjała wypadom fotograficznym. Wprawdzie świeciło słońce, ale przeprowadzone wiele tygodni wcześniej oblookanie terenu byłej huty Uthemanna w Katowicach Szopienicach nie nastrajało optymizmem. Będzie piździć. I piździło jak cholera.


 

Więcej…

Trzecie miejsce w konkursie "Winne opowieści"

Wiadomości o sukcesach w konkursach fotograficznych zawsze cieszą. Miejsce na pudle to szczególny powód do satysfakcji.

winne opowiesci 01 700

Więcej…

Wspomnienie Air Show Radom 2015

Po dłuższym czasie znalazłem chwilę, żeby na spokojnie przejrzeć zdjęcia zrobione podczas tegorocznych pokazów lotniczych.

 

Więcej…

 

 baner na sciane 02

Dwa tygodnie z małą górką trwała ostatnia, czwarta wyprawa do Kirgistanu. Teraz próbuję wrócić do naszej strefy czasowej, co tym razem przychodzi wyjątkowo trudno. Na szczęście bagaż, który zaginął w Moskwie odnalazł się i kurier przywiózł go w piątkowy wieczór :)

 

Po raz pierwszy miałem okazję lecieć do Biszkeku przez Moskwę. Lotnisko Szeremietiewo nie powala. Jedyna rzecz, która mi się spodobała, to dużo ogólnodostępnych miejsc, w których można spokojnie fajkę ściągnąć. Również nie powala Aerofłot. Po wejściu na pokład i zobaczeniu strojów stewardes i stewardów (ubrani na czarno) ma się wrażenie, że to czas na ostatnie pożegnanie. Wyjątkowo słabo jak na powitanie w samolocie. Muszę jednak przyznać, że w rosyjskich A 320 jest znacznie więcej miejsca na nogi niż w Turkish Airlines.

Sam wyjazd - hardkorowy. Setki kilometrów samochodem po kiepskich drogach, lotka BAe-146 z Biszkeku do Oszu i z powrotem, konsultacje, semininarium i na koniec jeszcze jedne konsultacje. Ostatecznie program wyjazdu wyglądał następująco: Biszkek-Karakoł-Koczkorka-Naryn-Biszkek-Osz-Biszkek.

Wcześniej planowany przejazd przez Tien-Szan nie doszedł do skutku. I dobrze, bo gdy już byliśmy w Kirgistanie, na drodze łączącej północ kraju z południem zeszła lawina. Zginęło kilka osób.

Przywiozłem, oczywiście, trochę fotek. Skręciłem też kilka amatorskich rolików, jak o krótkich filmikach z aparatu mówią Kirgizi. Potrzebuję jednak trochę czasu żeby to wszystko ogarnąć. Myślę, że za parę dni zarzucę na stronie fotograficzno-filmowe plony marcowo-kwietniowego pobytu w KG :)